Półeczkę kupiłam wieki temu z myślą o czymś na nadbiurkowe przydasie :))) niestety nie mieściła się w żaden sposób, tak więc przechadzałam się wokół niej i z każdym dniem dochodziłam do wniosku, że jednak zbyt sędziwa z niej staruszka i chyba raczej się do domu nie nadaje ... szybko zainteresował się nią Pan mąż, który bez specjalnych upomnień pognał z nią do szopy wykorzystując biedaczkę jako wieszaczek narzędziowy ..
I ta sobie służyła dzielnie do dnia sądnego gdy po wejściu do twierdzy małżonka dostałam olśnienia !!!
I przytargał ją znów nieboraczek z ciężko zatroskaną miną gdzie ja tego biedaka zamierzam upchnąć , a ja nie upychałam :))) zawiesiłam w kuchni nad ławką, w miejscu najbardziej widocznym z możliwych hihihihihi
Jednym się podoba inni kręcą nosem bo farba odchodzi, bo olejna, bo pordzewiała (chyba zbyt shabby ihihihihihi) ale ja się zachwycam bo nowość, bo shabby :) , bo na przydasie ale kuchenne ...
tym sposobem zyskałam kolejny element wnętrza, który cieszy me oczy i już ...
a Wy co myślicie ????? tylko szczerze !!! oszalałam zupełnie :)))??????
S Z A L O N E G O T Y G O D N I A K O C H A N I !!!!