Wypatrzony na zakupach żywnościowych. W zasadzie to zaatakował mnie od razu na wejściu. I nie pozwolił o sobie zapomnieć, ani przy regale
z herbatą, ani w alejce z plasteliną :) W dzień, kiedy był ostatnim nabytkiem, o który bym się posądziła :) W jeden z tych, w którym wstaje się lewą nogą i nie bardzo w zasadzie ma się chęć na dostawienie tej prawej.. W taki deszczowy i bez uśmiechu, z kupą problemów z tyłu głowy. Mam takie dni - jak każdy z Was pewnie.. Takie pełne rozczarowania i gorzkich żali, takie, w których najmniejsza pierdoła wyprowadza z równowagi na długie godziny. Takie, których nie chcę pamiętać, ale wracają w najmniej odpowiednim momencie jak bumerang .. Bukiet koktajlowy. To on był sprawcą zamieszania. Powodem, dla którego uśmiechnęłam się w supermarkecie. To on skierował mój wzrok na pastelowe donaty. I kazał wyciągnąć poduszkę w kolorze pink :) Taki drobiazg, który na kilka godzin pozwolił zapomnieć, że wstałam tą niewłaściwą nogą. W dodatku pięknie prezentuje się nawet dziś. Więc może postawię go sobie przy biurku :)) ?
A jeśli Wasz dzień jest nie najlepszy i bez humoru, zapraszam serdecznie O TUTAJ Może któryś z moich drobiazgów jest w stanie choć troszkę go odczarować :)) ? Miłego buszowania i samych radości !!!
Wasza M.